Utopiec

Utopiec (lokalnie znany jako utopek, utoplec, utopnik) – zły i podstępny demon wodny z wierzeń słowiańskich, często utożsamiany z wodnikiem. Utopce rodziły się z dusz topielców i poronionych płodów. Podobnie jak wodniki zamieszkiwały wszelkie zbiorniki wodne (łącznie ze studniami i rowami przydrożnymi) i topiły kąpiących się oraz przechodzące przez rzekę zwierzęta. Odpowiadały także za wylewy rzek oraz zatapianie pół i łąk. Utopce przybierały postać wysokich, bardzo chudych ludzi o oślizgłej, zielonej skórze, z dużą głową i ciemnymi włosami. W czasie nowiu utopce wychodziły na brzeg. Często zwabiały wówczas do siebie ludzi, bawiąc się z nimi w zagadki. Osobę próbującą oszukiwać w zagadkach natychmiast topiły.

Bardzo szeroko rozpowszechnione były wierzenia, że topielcem zostawał samobójca, który wybrał sobie śmierć przez utopienie. W Magnuszewie nad dolnym Orzycem na wschodnim Mazowszu opowiadano o pewnym rudym chłopaku imieniem Jacek, który odtrącony przez ukochaną dziewczynę utopił się. Chociaż ów wypadek miał jakoby miejsce „za pańszczyzny”, a więc chyba przed 1864 r., to jeszcze w trzydziestych latach XX w. bano się tego groźnego topielca, o którym mówiono Jacek. Nie tylko topił on kąpiących się w rzece, ale podpływał pod sam brzeg i nagle wyskakując z wody wciągał do niej stojących na brzegu ludzi. Pewien dość leciwy chłop opowiadał mi wówczas, że gdy wiosną „przy wysokiej wodzie” stanął na brzegu Orzycu, nagle ziemia zarwała się pod nim i zobaczył wynurzającego się z rzeki topielca, który go ciągnął za nogi na środek, gdzie były groźne wiry. Szczęściem jakoby miał tyle przytomności umysłu, że przeżegnał się i znakiem krzyża zmusił Jacka do ucieczki. Nie miał zresztą żadnych wątpliwości, że był to Jacek, gdyż łatwo go było rozpoznać po zmoczonych i zmierzwionych rudych włosach.

W okolicy Lipska nad Biebrzą na Podlasiu opowiadano o pewnym chłopcu, który nie chcąc iść do wojska „na japońską wojnę” (a więc chyba w 1904 czy też 1905 r.) utopił się przywiązując kawał żelaza do szyi. Ów topielec z żelazem na szyi napadał później ludzi przejeżdżających przez rzekę albo kąpiących się w niej. Mój informator jakoby przeganiał konia na pastwisko przez dość płytką odnogę Biebrzy. Nagle ów topielec z żelazem na szyi ściągnął go z konia i ukląkłszy mu na piersi począł go topić. Szczęściem nie wypuścił on z ręki postronka od uzdy konia. l oto wystraszony koń wyciągnął go z wody. Razem z nim wyciągnięty na brzeg został ów topielec. O ile jednak w wodzie posiadał on olbrzymią siłę, to na stałym lądzie wystarczyło go lekko popchnąć ręką, aby z powrotem potoczył się do rzeki. Wyskoczył jednak z wody i krzyczał, że jeszcze dostanie do swych rąk niedoszłą ofiarę. l istotnie jakoby wystarczyło, że mój informator zjawiał się na brzegu rzeki, aby ów topielec pokazywał się i próbował go wciągnąć do wody. Na szczęście uprzedzony o tym niebezpieczeństwie mój rozmówca stale się miał na baczności i nie dał się zaskoczyć złośliwemu demonowi. Na niektórych terenach, a więc np. w okolicach Pułtuska nad Narwią, Makowa nad Orzycem na wschodnim Mazowszu, w okolicach Uniejowa nad Wartą, nad górną Pilicą, we wsiach między Przedborzem a Sułejowem, można się spotkać z opinią, że topielcem zostaje po śmierci zły człowiek, którego niebo nie chce przyjąć. Z woli piekieł potępieniec taki musi przebywać w wodzie, blisko miejsca, w którym za życia mieszkał. W Popławach pod Pułtuskiem opowiadano o wyrodnym synu, który doprowadził do śmierci przez zagłodzenie swych rodziców będących „na wycugu”, ustawicznym biciem żony spowodował jej zgon, następnie ojcowiznę, która miała przypaść jego dzieciom odpisał młodej dziewczynie, którą pojął później za żonę. Na dodatek krzywdził sąsiadów, a co gorsza oszukał nawet samego księdza prałata sprzedając mu chorą i nie posiadającą żadnej wartości krowę. Po jego śmierci szykujące się do zabrania jego duszy do piekła diabły krążyły wokół jego domu. Niewidoczna jednak siła nie pozwalała się im zbliżyć i pochwycić w swą moc grzesznika. Natomiast duszy złego człowieka wyznaczone zostały, na miejsce wiecznego potępienia, przybrzeżne wiry na Narwi. Wyłaniał się on wówczas, gdy w pobliżu ktoś się kąpał i starał się utopić swą ofiarę. Pewnego razu dwóch rybaków płynęło obok tego miejsca łódką. Topielec chwycił jednego z nich za nogę i próbował wciągnąć do wody.Rybak kurczowo trzymał się jednak krawędzi łódki. Jego towarzysz natomiast z całych sił walił wiosłem po głowie topielca. Nic to nie pomagało, a topielec z całych sił ciągnął do wody jego towarzysza. Dopiero, gdy rybak zwrócił się do niego po imieniu i nazwisku, pokutujący w wodzie grzesznik jakby się zawstydził i puścił nogę swej niedoszłej ofiary.

W Kamionie koło Skierniewic, województwo łódzkie, w pobliżu starorzecza rzeki Rawki, do dziś stoi kapliczka postawiona w miejscu ukazywania się topielca. Jak miejscowa legenda głosi, w tym miejscu utopiło się dziecko, które później ukazywało się jako topielec. Jako ciekawostkę warto przytoczyć ciekawe zjawisko. Otóż, prowadząca tamtędy ścieżka omija szerokim łukiem owa kapliczkę mimo, że nie ma tam żadnych przeszkód.

O ile nie zaznaczono inaczej, treść tej strony objęta jest licencją Creative Commons Attribution-ShareAlike 3.0 License